Artykuł Po zdrowie do… Natury! pochodzi z serwisu ROBIONE.PL.
]]>Wszak oparzenia lub uderzenia chłodzimy zimna wodą, lodem lub przykładamy metal. Przed oczami staje obrazek płaczącego dziecka w ramionach rodzica z nożem przy czole lub kolenie… Znajome? Myślę, że tak! Filmy zaś pokazują nam zabawne obrazki kiedy osoby przykładają obolałe miejsce paczką mrożonego groszku (czemu akurat groszek?! tego nie wiem). Stosujemy miód zamiast cukru (przypominam o tym, iż nie wolno go zaparzyć, by całe dobro w nim pozostało, powyżej 40 stopni z miodu pozostanie tylko słodycz), propolis, gęsi smalec, zioła i przyprawy..
Ci wytrwalsi robią nawet syrop z mniszka lekarskiego – nie mylić z mleczem, płatków róży, syrop z dzikiej róży czy głogu. Zbierają i suszą zioła: szałwia lekarska, melisa, mięta, bazylia, oregano a nawet bluszczyk kurdybanek… Robimy to, bo tak robiła mama lub babcia. Stosujemy to, czego zostaliśmy nauczeni. Bo gdzieś słyszeliśmy… Robimy to i już! Właśnie na zdrowie!
Bez pracy nie ma kołaczy
To powiedzenie sprawdza się tutaj idealnie. Mój tata jeszcze zwykł mawiać “Kto latem nie pracuje, ten zimą głoduje” lub Tak to leciało – kochałam ten program, niestety już go nie ma, jak wielu innych; nie ma też już “takiej” (czytaj fajnej) telewizji..
Tak! W tym roku jeszcze tylko syrop z głogu i dzikiej róży i można spokojnie czekać na zimę lub następny sezon zielarski. Do rokitnika jakoś nie pałam miłością i trudno mi się do niego przemóc. To właśnie jest ta trudna i żmudna droga do polepszenia swego samopoczucia, zdrowie i odporności. Tak! znów to napisałam… (w dobie wszechobecnej pandemiozy nie powinno to aż tak dziwić, dbanie o siebie, o odporność – wbrew temu co mówią rządzący – jest najważniejsze). Chyba zrobię sobie tatuaż – ODPORNOŚĆ! – (na czole?!) Nieee.
Jest jednak sposób dla tych mniej wytrwałych, zapracowanych, nieumiejących… Sposób dla wygodnych. Choć moja rodzicielka nazwała by ich leniwcami. Ja ujęłabym to określeniem SPOSÓB SMART!
O olejkach eterycznych (tych prawdziwych najprawdziwszych) pisałam niedawno, więc nie będę się powtarzać. Dla mnie to mega wygoda i luksus w 1 kropli. Dosłownie 1! To nie tylko luksus, wygoda ale także bezpieczeństwo (BHP należy zachowywać zawsze, pamiętać o oleju bazowym oraz nie aplikować na śluzówki – oko, uch nos ).
O zaletach aromaterapii mówić chyba nie musze – a jeśli owszem, patrz tekst o olejkach. Powiem jednak olejki dały mnie i mojej rodzinie. To remedium na większość infekcji jakie nas spotykają w ciągu roku, w sezonie “grypowym” (nie użyje słowa na C.. bo jest go wszędzie za dużo), na bóle brzucha, chorobę lokomocyjną, wirusy, bakterie, układ hormonalny… Wcale nie jest to przesadą! Przypomnę tylko, że rośliny chronią się olejkami przed grzybami, bakteriami i wirusami właśnie dzięki naturalnym olejkom eterycznym. Tym samym mogą i są dla nas.
Ale do rzeczy! Olejki stosowałam zawsze – głównie aromaterapeutycznie. Niestety najczęściej takie syntetyczne, więc poza ładnym zapachem nic nie dawały. Olejki eteryczne doTerra poznałam jakiś miesiąc temu, w momencie kiedy moje domowe metody przestały działać – nie dlatego, że przestały, tylko dlatego, że nie można było ich zastosować na młodszym dziecku; w skrócie, przestały być proste i wygodne :). Poszukując nowych metod znalazłam taką, którą łatwo zastosuję. I dostałam o wiele więcej niż chciałam. Oczywiście pewna doza niepewności była, ale działanie tych (100% naturalnych olejków eterycznych) zobaczyłam na własne oczy, często także na własnej skórze! Oraz na swojej rodzinie. Skłamałabym, że nie chorujemy, bo zdarza się. Jednak dużo rzadziej i mniej intensywnie. A to świadczy, że jesteśmy na dobrej drodze i tego będę się trzymać! Czego i Wam życzę!
Ty też możesz spróbować, jeśli tylko chcesz! Napisz do mnie (Tutaj!) Oglądaj moje transmisje i śledź wydarzenia! Skontaktuj się, by otrzymać BEZPŁATNĄ próbkę olejku (lub próbki) lub kup tutaj. Wybór należy do Ciebie! Dbajmy o nasze zdrowie. Naturalnie!
Artykuł Po zdrowie do… Natury! pochodzi z serwisu ROBIONE.PL.
]]>Artykuł Jesień ach to TY! Zabawa to ważna sprawa pochodzi z serwisu ROBIONE.PL.
]]>Wiem, wiem… O odporności było już dużo! Jednak szczególnie jesienią pojawiają się różnego rodzaju chrypki, katarki, gorączki, grypa i przeziębienia. Do tego “druga fala” jak straszą nas zewsząd. (swoja drogą to ciekawe, że poza jedyną słuszną chorobą inne nagle zniknęły – Cudowne Ozdrowienie?!) Jesienią także można ta odporność wspierać, choć w zasadzie powinniśmy robić to przez cały rok!
Na slajdach (z moje prezentacji o odporności) w zasadzie jest wszystko napisane. Jeśli potrzebujecie wyjaśnienia, zapraszam na kolejne wydarzenia na FB. Na budowanie odporności składa się wiele aspektów. Jednak nie możemy tego taktować wybiórczo, gdyż jako organizm jesteśmy całością. Wiemy, że główne centrum naszego zdrowia i odporności znajduje się w jelitach, zatem najważniejsza jest zdrowa i zbilansowana dieta. Mózg jest kolejnym centrum dowodzenia i kieruje wszelkimi procesami zachodzącymi w organizmie, odpowiada także za nasze wybory. Jednak często podpowiada mu serce, odpowiedzialne za nasze uczucia, dając impulsy do reakcji. O szkodliwości stresu możecie poczytać TUTAJ! , o tym jak działa (niekorzystnie) na nasz organizm i odporność.
To tytuł ebooka, choć także prawda znana i nieoczywista. Każdy lubi się bawić, lecz nie każdy wie jak to robić dobrze i “zdrowo”. A już na pewno niewielu z Was kojarzy zabawę ze zdrowiem i odpornością. Tak się właśnie dzieje, ponieważ gdy jesteśmy zadowoleni i uśmiechnięci (a podczas zabawy zdrowej właśnie tak jest) uwalniają się “hormony szczęścia”, które dobroczynnie działają na nasze ciało i duszę (w tym odporność). A podczas zabawy dzieci lepiej przyswajają wiedzę. WIN WIN! Ale do konkretów!
Dla dzieci (tak do 6 r. ż.) najważniejszy jest ruch, a najlepszy i najzdrowszy ten na świeżym powietrzu. Spacer po parku i lesie; szuranie butów po alejkach miękko wyścielonych suchymi liśćmi opadłymi z drzew; rzucanie się suchymi liśćmi lub miękkie opadanie (lądowanie) w ich zgarnięte kupki (stogi); zbieranie szyszek, gałęzi, kasztanów i żołędzi; budowanie jesiennych szałasów – to tylko przykładowe aktywności, którymi niejeden dorosły nie pogardzi. A do tego magia kolorów, faktur i struktur. Multisensoryka w pełnej krasie. A gdy z nieba kapie deszcz – skakanie po kałużach. Nie ma złej pogody, jest tylko nieodpowiedni ubiór!
Dary jesieni to nieprzebrane bogactwo materiałów do zabaw plastycznych i multisensorycznych. Już samo zbieranie ich dostarcza wielu wrażeni i zabawy.
Jarzębinowe korale, koszyki z wydrążonych kasztanów, żołędziowe ludziki, szyszkowe skrzaty, wyklejanki z liści lub stemplowanie liściem… to pierwsze co przychodzi mi na myśl. Do tego wszelkie zabawy z segregacją przeliczaniem i rytmem (sekwencje) – długie godziny wypełnione zabawą, która nigdy się nie znudzi, a dodatkowo przynosi korzyści ( ćwiczenie małej motoryki i kreatywności ). Z pozostałości można stworzyć ścieżki sensoryczne i tory przeszkód z różnymi strukturami, które są wprost uwielbiane przez dzieci.
Cóż pozostaje mi zaprosić Was do zabawy w eksplorowanie Jesieni! Bawcie się dobrze i zdrowo!
Artykuł Jesień ach to TY! Zabawa to ważna sprawa pochodzi z serwisu ROBIONE.PL.
]]>Artykuł Aromaterapia a stres! Redukcja stresu. pochodzi z serwisu ROBIONE.PL.
]]>Rozpoznawanie zapachu można by uznać za nasz pierwotny instynkt. Ponieważ to właśnie bodźce zapachowe są najszybciej rozpoznawane przez nasz mózg. Tak! Zanim dotrą do nas bodźce wzrokowe. Naukowcy mówią także o “pamięci zapachowej”. Przykład: pomyśl sobie o jakimś przyjemnym zapachu, choćby wanilii, cynamonu czy pomarańczy… O czym myślisz? Jakie skojarzenia te zapachy wywołują? Spróbuje zgadnąć. Dom, rodzina, czas wspólnie spędzony, ciasto, święta…
Inaczej rzecz ma się z zapachami “nieprzyjemnymi”. Tu mamy wyjaśnienie dlaczego najpierw działa zmysł węchu a dopiero potem wzroku. Nasz nos ostrzega mózg przed “zagrożeniem”, zanim jeszcze spostrzeżemy jego źródło.
” Długotrwały stres w znaczny sposób obniża działanie układu odpornościowego.
Zaś permanentny stres wyłącza go całkowicie “
autor nieznany
Nie da się całe życie funkcjonować “na pełnych obrotach”, bez ponoszenia konsekwencji zdrowotnych, a te mogą być różne np. bólowe, psychosomatyczne… Pogorszenie koncentracji, przyspieszony oddech lub bicie serca, panika, nadmierna potliwość, częste oddawanie moczu czy obgryzanie paznokci – szczególnie u dzieci, bóle głowy lub kręgosłupa i wiele innych. To są negatywne skutki steru, z którymi niestety mamy do czynienia najczęściej. Aby prawidłowo funkcjonować musimy redukować stres choćby znajdując czas na relaks.
Jest też stres “pozytywny”, który znamy raczej pod hasłem : mobilizacja, spięcie pośladków Dzięki niemu możemy działać nawet w trudnej sytuacji. Myślę, że wkrótce powstanie osobny artykuł o stresie.
Aromaterapia z założenia ma pomóc nam w odzyskaniu dobrego humoru, nastroju… A co za tym idzie przywrócić równowagę w naszym ciele i naszej duszy. Bo abyśmy czuli się dobrze musimy rozpatrywać wszystko całościowo. Wszystkie nasze ośrodki dowodzenia – a są 3 (Tak!) muszą poprawnie pracować i współdziałać miedzy sobą. Mózg podejmuje decyzję, serce odpowiada za nasze przekonania, a jelita za dobre funkcjonowanie organizmu. Dodatkowo, jeśli dobrze dobierzemy preparaty do aromaterapii możemy pozbyć się patogenów z powietrza w naszym domu czy wspomóc nasz układ immunologiczny.
Olejek eteryczny to substancja lotna wytwarzana przez rośliny w celu ochrony przed bakteriami i wirusami, grzybami, czy gryzoniami. To także feromon działający na owady, w celu zwabienia ich choćby do zapylania. Posiada bardzo małe cząsteczki, które świetnie radzą sobie z przenikaniem przez bariery nawet komórkowe. Dlatego ich działanie można poczuć już po 25 sekundach. Olejki pozyskiwane są z różnych części roślin: liść, kwiat, łodyga, korzeń a nawet kora drzewa lub żywica w procesie destylacji. Ukłon w stronę florystów :), budowa rośliny na ostatnich zajęciach. Są to substancje naturalne (a przynajmniej powinny takie być!) w 100% przez co są lepiej przyswajalne niż farmaceutyki (nie udało się stworzyć preparatu o takiej samej średnicy jak cząsteczki olejków ). A skoro o procentach mowa olejki są 70% skuteczniejsze niż zioła suszone i napary i w 50% skuteczniejsze niż nalewki z ziół. W ziołolecznictwie właśnie uważa się, że napary jako takie nic nie dają, a najwięcej właściwości wyciąga się z roślin dzięki połączeniu z alkoholem.
I tu dochodzimy do sedna. Aby proces aromaterapii mógł zadziałać na wszystkich płaszczyznach należy odpowiednio dobrać sprzęt (wykonanie będzie prostsze! ). Najprostszym “sprzętem” będzie nasze ciało, konkretnie ręce. Możemy rozetrzeć olejek w dłoniach, który pod wpływem ich ciepła zacznie uwalniać swój aromat. Wdychamy go podnosząc dłonie do nosa i oddychamy głęboko. Możemy także dodać kroplę (w przypadku naturalnych i skoncentrowanych olejków) do kąpieli lub wykonać masaż sobie lub członkom rodziny. Polecam aplikowanie na stopy, gdyż są one pozbawione gruczołów łojowych i wchłanianie jest większe. Poza tym na stopach właśnie znajdują się receptory nerwowe (zakończenia) wszystkich naszych organów – to chyba kolejny materiał na wpis :P, pożyjemy, zobaczymy. Można też wąchać olejki prosto z butelki.
Kolejnym sposobem będzie dyfuzowanie olejków w pomieszczeniu, to jest rozpraszanie ich i zawieszanie w powietrzu w celu przedłużenia ich działania. Tu konieczny będzie dyfuzor (choćby taki jak na zdjęciach). Piękny zapach pozostaje na dłużej.
“Samotność lub brak czułości koszmarnie niszczy naszą odporność przeciwwirusową i to w każdym wieku.”
prof. zw. dr hab. n. med. Piotr Kuna
Co do olejków – wybór na rynku ogromny. Najlepsze to te naturalne. Pierwszym kryterium wyboru powinny być informacje zawarte na etykiecie. Na przykład o tym co to za olejek, z jakiego kraju pochodzi i jak go używać. Potem należy sprawdzić jego skład. Oczywiście większość producentów napisze 100% naturalne lub składające się rośliny z której miał być pozyskany. W tym miejscu dochodzimy do ceny. Jeśli na przykład wiemy, że do wyprodukowania 15 ml buteleczki olejku zużyto ok 8 kg lawendy, to naturalnie nie może on kosztować kilku, kilkunastu złotych! Zatem jest to produkt w najgorszym przypadku syntetyczny lub z domieszką innych olejków. Zainteresowanych zapraszam do kontaktu, a po najlepsze olejki odsyłam TUTAJ! Tylko wtedy macie pewność, że aromaterapia jest bezpieczna i skuteczna. Zredukuje stres, odpręży Was oraz że przyniesie dodatkowe korzyści zdrowotne, choćby dla układu odpornościowego.
Zatem nie dajmy się chandrze i pogodzie! Nie dajmy się osłabić przez stres lub inne czynniki zewnętrzne!
Dbajmy o siebie i innych! Bądźmy zgodni, bo nie walczymy przeciw sobie a DLA SIEBIE!
Udanego relaksu – z aromaterapią w tle, z książka w ręku lub lampką wina, w ciepłej kąpieli, z dobrą muzyką… tak jak najbardziej lubimy
Artykuł Aromaterapia a stres! Redukcja stresu. pochodzi z serwisu ROBIONE.PL.
]]>Artykuł Szeptuchą być! Z pamiętnika młodej zielarki… pochodzi z serwisu ROBIONE.PL.
]]>Jak się uczyć to od najlepszych! Wszystkiego, czego nauczyłam się / dowiedziałam się w dziedzinie medycyny naturalnej od mojej mamy. Mama jest położną i wiele lat przepracowała w zawodzie. Zawsze leczyła nas najpierw w sposób naturalny, syropem lub okładem z cebuli, co w większości przypadków zupełnie wystarczało. Dziś wspomaga nas “od środka”, przygotowując super zdrowe i smaczne smakołyki. Od naturalnego i prawdziwego masła zaczynając (nawet instytut biotechnologii i żywności z Łodzi był pod wrażeniem jego jakości), poprzez dżemy i powidła (te z papierówki wpisane na listę produktów tradycyjnych), soki i inne przetwory owocowo warzywne, na warzywach, jajach i mięsie z własnego i zdrowego chowu kończąc. O “stawianie baniek” muszę dopytać!
Niestety nie wszyscy mają szczęście znać / uczyć się od osób, które posiadają tą medyczną niemedyczną wiedzę.
Mam ogromna radość przekazywania tego co wiem rodzinie i znajomym. Jednym słowem szeptucha to ja! Czasem przekazuję tą wiedzę (wcale nie tajemną) wszystkim zainteresowanym podczas rozmów w przedszkolu czy na treningu… W tej kwestii “marketing szeptany” jest wskazany i działa najskuteczniej.
Teraz swoja wiedzę i doświadczenie wzbogacam testując i dzieląc się olejkami eterycznymi. Ale takimi (chyba) najlepszymi w swojej klasie. Poza wartościami aromaterapeutycznymi – a na zapach reagujemy najszybciej, bo reakcja na zapach jest naszym pierwotnym instynktem – poprawiają wygląd skóry, działają kojąco na nerwy, pomagają znosić skutki zmęczenia, a nawet wspierają odporność organizmu. I to w jednej kropli… Dosłownie! Zainteresowanych odsyłam tu – “Olejkowym Doradcą” już jestem, ale o właściwościach olejków cały czas się uczę.
Artykuł Szeptuchą być! Z pamiętnika młodej zielarki… pochodzi z serwisu ROBIONE.PL.
]]>Artykuł Naturalnie! ciąg dalszy – Medycyna ludowa pochodzi z serwisu ROBIONE.PL.
]]>Medycyna ludowa była stosowana od dawna. Nie mówię o leczeniu np. czekoladą… choć jak by się temu przyjrzeć nie było to całkiem bezpodstawne, gdyż czekolada poprawia nastrój. A człowiek w lepszym nastroju czuje się po prostu lepiej. W moim domu medycyna ludowa była na pierwszym miejscu. Zaniechanie jej stosowania pewnie ma związek z tym, iż efekty są długofalowe i nie widać ich od razu. Nie pasuje to do naszego pędzącego wiecznie życia. Jednak jest to dziedzina, której nie można stosować wybiórczo, bo konsekwencje mogą być czasem tragiczne w skutkach.
Jako dziecko, pamiętam, że często stawiano mi BAŃKI. Nie lubiłam tego procesu, pewnie również dlatego, że jako dość żywiołowe dziecko później musiałam je wyleżeć (nie wiedzieć czemu). Nie ma nic gorszego niż “przeziębienie baniek”. Tu właśnie skutki mogą być tragiczne, bo prowadzą nawet do śmierci. Dziś jest to sztuka nieco zapomniana, a już na pewno zostało niewiele osób, które by się jej podjęły. A szkoda, bo to metoda (owszem, trochę bolesna dla pacjenta), ale skuteczna i przede wszystkim NATURALNA! Można skorzystać z tzw. CHIŃSKICH BANIEK – gumowych, dostępnych na rynku. w ich przypadku nie ma ryzyka śmierci po przeziębieniu.
Wracając do metod prostych i skutecznych… Na katar wielu stosuje olejek eukaliptusowy lub mentolowy. I dobrze. Jeśli jednak odczuwacie po ich zastosowaniu “suchość” w gardle polecam przerzucenie się na OLEJEK Z DRZEWA HERBACIANEGO. Zastosowany w odpowiednim momencie jest w stanie zatrzymać nawet katar w jedną noc. Ja stosuję go razem z solą (taką zwykłą, kuchenną) do gorącej kąpieli, lub kilka kropli na grzejnik (specjalny kominek) lub piżamę, zamiast klasycznej inhalacji. Doskonale oczyszcza nos i pomaga w oddychaniu z zapchanym nosem. Można się nim nasmarować (głównie klatkę piersiową lub szyję), jednak jest bardzo mocny – zalecam stosowanie z kremem, balsamem.
Kolejnym odkryciem – dla mnie – jest PROPOLIS (w medycynie ludowej znany od lat). Jak dla mnie coś na wszystko: od rany, przez ukąszenie, po katar. Mam koleżankę (80 lat), która pokazała mi jak w prosty sposób zrobić z propolisu maść. Maść dosłownie na wszystko. Gotową można także kupić w aptece. Zresztą wszystkie produkty pszczele są bardzo bogatym i naturalnym źródłem zdrowia. Niektórzy bez miodu przecież życia nie widzą.
Do ziół wracając… SZAŁWIA LEKARSKA. Nieoceniona do płukania bolącego gardła. Działa antyseptycznie i przeciwbólowo. Zasadzona w ogródku czy na oknie pięknie pachnie i ślicznie kwitnie. Takie małe perpetuum mobile. Zrywamy liście i suszymy je na później lub korzystamy ze świeżych. Dodatkowym atutem jest to, ze tak jak mięta i oregano są pożytkiem dla PSZCZÓŁ. A jak wiemy “Są pszczoły – jest życie!”.
Wśród przypraw znajdziemy IMBIR – świeży, mielony. Znakomicie sprawdzi się w herbatkach, czy domowych pastylkach na ból gardła. GOŹDZIKI – rozgniecione i wymieszane z olejem to znakomite remedium na bóle zębów i dziąseł. Także maja działanie antyseptyczne i przeciwbólowe. KURKUMA poprawia perystaltykę jelit – także łagodzi bóle brzucha, posiada naturalne antybiotyki a nawet przyspiesza gojenie ran i oczyszcza krew. Dodatkowo, tak jak i marchewka, poprawia koloryt skóry.
Na mniszek czy sosnę jest już za późno. W tym roku możemy jednak posiłkować się jeszcze dziką różą, czy owocem głogu z których zrobimy syrop. Doskonały dodatek do herbaty- ciepłej, nie gorącej, aby nie stracić wartościowych składników (tak jak z miodem). Na zdrowie!
Wymieniać można by tak bez końca. Zainteresowanych odsyłam do lektury… Choćby cyklu “Kwiat paproci”, który poza fabułą usiany jest mnóstwem odniesień do ludowej medycyny. A ja mam wrażenie, że rzeczywiście gdyby Mieszko I nie przyjął chrztu byłabym dziś szeptuchą.
Artykuł Naturalnie! ciąg dalszy – Medycyna ludowa pochodzi z serwisu ROBIONE.PL.
]]>Artykuł Na zdrowie! Wspieramy odporność naturalnie… pochodzi z serwisu ROBIONE.PL.
]]>U nas pierwszy tydzień szkoły i przedszkola minął bardzo dobrze. Dzieciaki szczęśliwe i zadowolone, ze wreszcie spotkały rówieśników i coś się dzieje, rutyna przerwana i super hiper fajnie jest! Jednak, żeby nie było tak pięknie – a wszystkie infekcje zaczynają się oczywiście od weekendu! – w sobotę katar i ból głowy u najmłodszej. Pierwsza myśl: “No to się zaczęło!”. Kolejna myśl: “Lekarz odpada zważywszy na warunki, a może jednak obejdzie się bez i spróbujemy to wyleczyć naturalnie?!”
Sprawdzam objawy, bo pierwsza zasada to nie szkodzić! Początki kataru, lekki stan podgorączkowy.. nie jest tak źle! Gardło trochę zaczerwienione – OK! Poradzimy sobie … NATURALNIE!
Wszak pamiętam w jaki sposób w dzieciństwie leczyła nas mama (matka szamanka ) okłady i syropki były ROBIONE z tego co w domu, pod ręką. Nie na darmo mówi się, że “jesteś tym, co jesz!”
W każdym domu jest apteczka – miejsce na leki i medykamenty – w takiej, czy innej postaci. Warto jednak wzbogacić ją nie tylko o produkty farmaceutyczne. Wszak wiemy (lub nie) że jedzenie także może być lekarstwem.
Domowe antybiotyki to przede wszystkim CZOSNEK i CEBULA : poza naturalnymi antybiotykami zawierają także mnóstwo olejków eterycznych, które świetnie wspomagają odporność naszego organizmu i pomagają przy infekcjach. Jadane na suro niestety mogą powodować bóle brzucha (zwłaszcza u małych dzieci). Można pokroić i zasypać cukrem w słoiku, aż puszczą soki – powstaje syrop – jako dziecko bardzo go lubiłam. Czosnek zmiażdżony i jedzony na surowo powinien się odrobinę utlenić, byśmy w pełni mogli wykorzystać jego właściwości.
Jeśli z jakiś powodów nie jemy (nie możemy) używać cebuli lub czosnku na surowo jest jeszcze jeden “babciny sposób”. Okład z cebuli – kroimy cebulę w plasterki (grubość nie ma znaczenia) – może być z łupinką; smażymy ją, w zasadzie nawet dusimy na SMALCU! pod przykryciem – może być gęsi, choć nie ma to większego znaczenia; przekładamy cebulę na lnianą szmatkę (może być też kuchenna ściereczka, choć wiadomo, że len ma swoje własne właściwości pro zdrowotne) i zawijamy jak naleśnik, tak by jak najmniej olejków nam uciekło; czekamy aż wystygnie. Okład ma być dobrze ciepły, ale nie gorący, by nie poparzyć dziecka – sprawdzamy tak jak mleko – na nadgarstku. Przykładamy dziecku na piersi i dodatkowo szczelnie owijamy kocem, przykrywamy. Trzymamy tak min. 1,5 godz. Pacjent musi się porządnie wygrzać i wypocić. U nas okład stosowany prawie przy każdej infekcji, bo na pewno nie szkodzi, a może pomóc. Zazwyczaj po 3 okładzie pacjent jest zdrowy! A dodatkowo zapach służy jako inhalacje. Pamiętajmy, żeby po zdjęciu cebuli za mocno dziecka nie wychłodzić!
Natura dała nam mnóstwo lekarstw o których niestety trochę już zapomnieliśmy. Moim odkryciem jest MNISZEK LEKARSKI. Roślina o wielu zastosowaniach. Kwiaty wymieszane z miodem stanowią idealne dopełnienie letniej lemoniady, a dodatkowo są źródłem naturalnego lateksu (wspomaga kości i stawy). Liście i korzenie tej rośliny można ususzyć na ziołową herbatkę, z kwiatów zaś polecam zrobić syrop – idealny na kaszel i przeziębienie. Kwiaty zbieramy w pełnym rozkwicie i słoneczną porą, z łąki oddalonej od drogi (wiem! najładniejsze kwiaty rosną przy drogach właśnie, jednak nie nadają się na lekarstwo, gdyż zanieczyszczone są metalami ciężkimi ze spalin). Proporcje – ok 400 szt kwiatków, 1 litr wody, 0,5 kg cukru, 3-4 cytryny (całe i dobrze umyte). Kwiaty z wodą gotujemy na wolnym ogniu pod przykryciem. Cytryny kroimy w plastry i dodajemy do wywaru. Zagotowujemy i odstawiamy (przykryte) na ok 12 godzin. Potem odciskamy przez gazę i powstały w ten sposób płyn zagotowujemy z cukrem. Wlewamy na gorąco w czyste i wyparzone butelki lub słoiki. Po otwarciu gotowy syrop przechowujemy w lodówce. Dawkowanie 3-4 razy dziennie po łyżeczce.
Kolejna rośliną, która wspomaga odporność i leczy przeziębienie są MALINY. Zjadane na surowo świetnie smakują i uodparniają nas. Są nietrwałe, więc zamykamy je w słoiku, by mieć trochę lata i słońca na później. Możemy je wysuszyć, by zrobić z nich herbatkę. Choć wydaje mi się to mało ekonomiczne, bo na herbatkę znakomite będą łodygi i liście tej rośliny, które też działają napotnie.
Oczywiście temat wyczerpany przeze mnie tylko w niewielkim stopniu. Najważniejsze jednak, byśmy zwrócili się trochę w stronę natury i korzystali z jej darów. Owszem takie leczenie trwa dłużej niż farmaceutykami, ale wspiera nasz organizm na dłużej i o wiele efektywniej. A przecież w końcu o to chodzi. Oczywiście nie wolno nam zapominać o aktywności na świeżym powietrzu i ruchu, gimnastyce. Myślę, że do tego tematu będę wracać jeszcze nie raz.
Zdrowia sobie i Wam życzę! Naturalnie…!
Artykuł Na zdrowie! Wspieramy odporność naturalnie… pochodzi z serwisu ROBIONE.PL.
]]>Artykuł Na relaksie – czyli zrób SPA z tego, co masz w domu! pochodzi z serwisu ROBIONE.PL.
]]>Sierpień to jeden z miesięcy, kojarzony z wypoczynkiem. To miesiąc urlopowy. Wakacje, wyprawy, wyjazdy = relaks… Wypoczynek może równać się relaksowi w domu . Dziś urlop jest nieco utrudniony z powodu planowanej lub nie “Pandemii”.
Nie znaczy to jednak wcale, ze musimy rezygnować z relaksu. Okazuje się bowiem, że część “drogich specyfików” z branży Beauty, wellness & spa posiadamy w domu, a konkretniej w kuchni i ogródku. Może okazać się także, że niektóre “kosmetyki” przez naszą niewiedzę lub nieuważność lądują w koszu! A relaks, którego tak przecież potrzebujemy jest w zasięgu naszej ręki, kuchni, kieszeni…
Zacznijmy zatem od przeglądu półek lub szafek w kuchni, ponieważ ta może się okazać prawdziwą kopalnią skarbów. Podstawowymi składnikami w naszym życiu codziennym są przecież: cukier, sól, kawa czy mleko. O ziarnach i przyprawach nie wspomnę (może w rozwinięciu tematu w innym wpisie)
Cukier, sól czy fusy po kawie są naturalnymi składnikami we wszelkiego rodzaju pastach peelengujących. O dobroczynnych właściwościach peelingu pisać chyba nie muszę. Przypomnę tylko o dotlenieniu skóry i przywróceniu jej właściwego mikrokrążenia. Sól działa przeciwzapalnie jednocześnie odkażając i oczyszczając, cukier zaś działa złuszczająco, co w połączeniu z olejem (jakimkolwiek) wspomaga nawilżanie. Kawa pobudza, jest też skuteczna np. w walce z cellulitem, mleko natomiast łagodzi podrażnienia, odżywia i nawilża.
Najlepiej wykonywać peeling rano pod prysznicem, aby w pełni wykorzystać jego właściwości, głównie te pobudzające. Wieczorem przyda się bowiem ukojenie.
Kiedy myślimy o naturalnych kosmetykach znanych od wieków ze swych właściwości nie można nie wspomnieć o ogórku, płatkach owsianych, aloesie, czy herbacie – szczególnie tej zielonej.
Ogórek, który tonizuje i rozjaśnia kolor skóry świetnie także pobudza i orzeźwia, zmniejszając przy tym opuchliznę i cienie pod oczami. Płatki owsiane łagodzą podrażnienia i nawilżają, zielona herbata także łagodzi i niweluje oznaki zmęczenia, dodatkowo swoim zapachem koi zmysły. Aloes z kolei ma wiele zastosowań głównie jednak nawilża i koi – moja córka używa go (z dość dobrym skutkiem) jako lek na ból ucha, ja łagodząc oparzenia słoneczne.
Ze składników tych możemy zrobić maseczki, które nakładamy na 10 – 15 min. Możemy jednak użyć ich bezpośrednio (aloes, ogórek), bez wcześniejszej obróbki.
To tylko niektóre z produktów, których właściwości i zastosowania można by mnożyć.
Całą aromaterapie i temat olejków eterycznych i ich wpływu na nasze zdrowie i samopoczucie pozostawię innym, mądrzejszym ode mnie w tych kwestiach. Warto jednak tą wiedzę zgłębiać, bo w trudnych czasach może ona okazać się niezbędna, pomagając nam po prostu oszczędzać.
Artykuł Na relaksie – czyli zrób SPA z tego, co masz w domu! pochodzi z serwisu ROBIONE.PL.
]]>