1 i 2 listopada to w Polsce czas niezwykłej zadumy i skupienia na sprawach życia i śmierci, szczególnie życia po śmierci… To czas pamięci o naszych bliskich i dalszych zmarłych, wspomnienia Wszystkich Świętych. Dawniej święto to zwane “Dziadami” celebrowane było jako obcowanie żywych z umarłymi. Dusze zmarłych powracające na ziemię należało ugościć, by zapewnić sobie ich przychylność i opiekę, a ugoszczone odnajdowały spokój w zaświatach (mitologia słowiańska). Dziś powinniśmy odwiedzić cmentarze (co się stało, wiemy!). Cmentarz – miasto umarłych – nekropolie.
Na tradycji wychowani… Nawiedzanie cmentarzy
Dla mnie tradycja to rodzaj świętości, zbiór zasad moralnych i zachowań przekazywanych z pokolenia na pokolenie. To składowa “kręgosłupa moralnego”, jaki budujemy w młodych pokoleniach – naszych dzieciach. Dziś tradycja ta została zdeptana podobno w trosce o nasze życie i zdrowie. W czasach kiedy brakuje zasad i autorytetów, w czasach moralnego kryzysu… Nasza tradycja nakazuje odwiedzenie grobów zmarłych na cmentarzach właśnie w na początku listopada. Jako architekta cmentarz mnie w pewien sposób fascynuje. Na początku studiów często odwiedzaliśmy różne cmentarze, by wykonać pracę na zajęcia związaną z dowolnie wybranym nagrobkiem – kropkowanie :). Cmentarze to miasta zmarłych / umarłych, swego rodzaju nekropolie.
Najbardziej znane wśród nieznanych nekropolii
Najbardziej znane nekropolie (które miałam okazję zobaczyć i zwiedzić) to oczywiście Cmentarz na Rossie w Wilnie – polska nekropolia narodowa (jedna z czterech). Dziś na szczęście zabytek. Czas i ludzie nie byli dla tego miejsca łaskawi. Jednak nadal zachwyca atmosferą i kunsztem rzeźb i kamieni nagrobnych. Polecam jako miejsce na niecodzienna i “nieco inną” wycieczkę. Można tez udać się nieco bliżej (dla mnie). W Łodzi jest wiele cmentarzy, ten najbardziej znany to Stary Cmentarz na ulicy Ogrodowej. Znajdziemy tam wiele “perełek” małej architektury i “cmentarnych pałaców”. Jest też cmentarz żydowski (nowy) na ulicy Brackiej. Mimo tego, że i tu czas i ludzie odcisnęli swe piętno nadal jest się czym zachwycać.
Cmentarne ciekawostki – i to wcale nie Halloween
A jako ciekawostkę podrzucę info, iż w Polsce mamy swoje piramidy :). Nie tak słynne i znane jak te egipskie. Jednak dużo starsze. Zachęcam do poszukania i zapoznania się z tym tematem. Co prawda nie są to nekropolie, ale mieszczą się w tematycznym zakresie. 🙂 Dla mnie osobiście odkrycie roku (nawet jak na architekta, który musiał wgryzać się w wiele szczegółów i rewelacji w dziedzinie historii architektury ). Poniżej slajd z mojej prezentacji dla Seniorów o wpływie architektury na sztukę.
Literatura cmentarna?!
A co ma na ten temat do powiedzenia literatura polska? Nekropolie jako takie nie były opisywane dość często w literaturze głównego nurtu – a przynajmniej nie na tyle by zapaść w pamięć ucznia. Jednak sam mistrz Mickiewicz pisząc swe dramaty romantyczne rozsławił ta tematykę chyba najlepiej – “Dziady”, o lie mnie pamięć nie myli nawet w czterech częściach. Jako uczeń coś mi świta, teraz z przyjemnością po nie sięgną i do nich wrócę. Muzeum Miasta Łodzi wydało swego czasu książki – cegiełkę o pobliskim “mieście w mieście”, ze świetnymi zdjęciami. Warto zaopatrzyć się i wraz z nią udać na spacer (wcale nie czarny) w poszukiwaniu tego co na zdjęciach, choć nie tylko. W tym szczególnym czasie (i pogodzie) była by to wspaniała wycieczka… Niestety z wiadomych względów musimy ją przełożyć lub wykonać z laptopem na kanapie.
literatura dziś o tym co kiedyś
Opracowań w tym temacie pewnie jest wiele. Aż tak bardzo się w niego nie zgłębiałam. Jednak jest jeszcze jedna pozycja – pozycje bo to cała seria, już nie raz przeze mnie przywoływana (nie! nic nie mam z reklamy) opisująca czasy słowiańskie i zwyczaje panujące także na ziemiach polskich. Między innymi wspominająca obrzędy grzebania zmarłych i tradycje związane ze świętem zmarłych. To oczywiście seria Kwiat Paproci Katarzyny Bereniki Miszczuk, która wywarła na mnie ogromne wrażenie i czerpię z jej kart pełnymi garściami. Spojlerować nie będę, sprawdźcie i oceńcie sami.
historia współczesna – czasy teraźniejsze… nekropolie zamknięte
W tym roku wszystko jest inne, dziwne i niestety trudne. Obecna sytuacja to jakaś odmiana czarnego humoru i groteski z domieszką absurdu. Pierwsze co mi chodzi po głowie w tej sytuacji (i pewnie jedyna nie będę) –Twój ból większy niż mój. Kazik jak zawsze nieoceniony w ocenie rzeczywistości i trafia w punkt, a i ponadczasowość tekstów zaskakuje. Cmentarze zamknięte oczywiście w trosce o nasze zdrowie… Pieniądze na zmianę organizacji ruchu wydane… Pieniądze na zatowarowanie stracone… Jedni płaczą, inni się złoszczą, jeszcze inni mobilizują… Gdzieś znicze pod zamkniętą bramą cmentarną, winnym miejscu cmentarz stał się “parkiem cmentarnym”, strach i mandaty… Emocjonalny roller coaster!
Być katolikiem i nie zwariować
Mi (osobie wierzącej) tak po ludzku przykro, że nie mogłam uczestniczyć w corocznej Mszy na cmentarzu. Zakazano odwiedzin grobów dziadków i bliskich (oczywiście pomodlić można się także w domu). Brak procesji ku czci Wszystkich świętych i możliwości uzyskania odpustu zupełnego za wybraną duszę… Wiele mi (nam wszystkim) ostatnio zakazano, nakazano… Choć do tej pory restrykcje nie ingerowały tak bardzo w sprawy kultu religijnego. Budujące są głosy, że powinniśmy się jednoczyć, choć ostatnie wydarzenia pokazały, że to raczej nieosiągalne. Wracając z rodzinnych stron do domu widziałam mnóstwo ludzi w lesie (pewnie na grzybach, bo pogoda o dziwo jeszcze sprzyja). Dziwnie i smutno mi się zrobiło.
Dokąd zmierzamy?
Pewnie wielu zadaje sobie to pytanie częściej niż do tej pory? Odpowiedzi brak, a chyba teraz brakuje jej najbardziej, gdy niepewność powoli nas zabija.. Dla mnie to już nie jest walka z wirusem, który teraz ma po prostu lepszy PR niż w latach sześćdziesiątych, a doświadczenie (nie media) pokazuje, że da się to leczyć. (Wiem – falę krytyki i hejtu przeżyłam… ale tu To ja myślę samodzielnie i decyduję o swoich poglądach!) I tak profilaktyka owszem, wszak już dawno stwierdzono, że “lepiej zapobiegać niż leczyć”, ale czy naprawdę na wszystkich powinny być nakładane takie restrykcje? Czy naprawdę nie wolno nam już swobodnie oddychać na “świeżym (czy takie jeszcze istnieje…) powietrzu”? Choroby, bakterie i wirusy były, są i będą… a z której strony by nie patrzeć na to co się teraz dzieje (szczególnie u nas, bo to co się dzieje na świecie w kontekście życia mojego i mojej rodziny obchodzi mnie zgoła mniej), nie napawa optymizmem. Informacje się nie kleją i do siebie nie pasują… dziś tylko widziałam dwie skrajnie różne wiadomości, że kolejny rekord zakażeń i zakażeń rekordowo mniej… Dbajmy o siebie i innych. Pomagajmy, jeśli możemy. Po prostu bądźmy razem!