O florystyce i medycynie naturalnej już trochę było. Jednak obserwując obecną sytuację w naszym kraju tematy – medyczne zwłaszcza – są na czasie. Utwór “Z pamiętnika młodej zielarki” polecam na rozluźnienie (bez muzyki jak i bez ludzi żyć nie potrafię, ale to też już było 😉 ). Mnie z szeptuchą kojarzy się idealnie. To też już było, jednak po raz wtóry polecam serię o pewnej młodej zielarce zwanej “szeptuchą” właśnie. Szeptucha to kobieta zajmująca się medycyną naturalną, ziołolecznictwem i wszystkim, co się z tym wiąże. Dawniej była nazywana także “mądrą babą”. A gdyby Mieszko I nie przyjął chrztu, kto wie jakie były by dziś moje losy?! Intuicję mam, zioła hoduję, a i medycyną naturalną param się kiedy potrzeba…
Szeptuchowa wiedza – wcale nie tajemna
Jak się uczyć to od najlepszych! Wszystkiego, czego nauczyłam się / dowiedziałam się w dziedzinie medycyny naturalnej od mojej mamy. Mama jest położną i wiele lat przepracowała w zawodzie. Zawsze leczyła nas najpierw w sposób naturalny, syropem lub okładem z cebuli, co w większości przypadków zupełnie wystarczało. Dziś wspomaga nas “od środka”, przygotowując super zdrowe i smaczne smakołyki. Od naturalnego i prawdziwego masła zaczynając (nawet instytut biotechnologii i żywności z Łodzi był pod wrażeniem jego jakości), poprzez dżemy i powidła (te z papierówki wpisane na listę produktów tradycyjnych), soki i inne przetwory owocowo warzywne, na warzywach, jajach i mięsie z własnego i zdrowego chowu kończąc. O “stawianie baniek” muszę dopytać!
Niestety nie wszyscy mają szczęście znać / uczyć się od osób, które posiadają tą medyczną niemedyczną wiedzę.
Dzielić się wiedzą / zdrowiem / olejkami…
Mam ogromna radość przekazywania tego co wiem rodzinie i znajomym. Jednym słowem szeptucha to ja! Czasem przekazuję tą wiedzę (wcale nie tajemną) wszystkim zainteresowanym podczas rozmów w przedszkolu czy na treningu… W tej kwestii “marketing szeptany” jest wskazany i działa najskuteczniej.
Teraz swoja wiedzę i doświadczenie wzbogacam testując i dzieląc się olejkami eterycznymi. Ale takimi (chyba) najlepszymi w swojej klasie. Poza wartościami aromaterapeutycznymi – a na zapach reagujemy najszybciej, bo reakcja na zapach jest naszym pierwotnym instynktem – poprawiają wygląd skóry, działają kojąco na nerwy, pomagają znosić skutki zmęczenia, a nawet wspierają odporność organizmu. I to w jednej kropli… Dosłownie! Zainteresowanych odsyłam tu – “Olejkowym Doradcą” już jestem, ale o właściwościach olejków cały czas się uczę.